W tym roku COM była dla naszej diecezji wyjątkowa. Ośmioro Animatorów po formacji podstawowej przystąpiło do błogosławieństwa i przyjęło Krzyż Animatorski.
Zobaczcie to ich oczami:
MICHAŁ SZERSZEŃ:
Niesamowite dla mnie jest to, że przyjęcie krzyża animatora nie jest nazywane "nałożeniem krzyża" czy coś w tym rodzaju, lecz jest to błogosławieństwo do posługi animatora. Tak właśnie rozumiem ten gest. Bóg daje mi siły i dary swego Ducha do posługi bliźnim w Kościele, a nie nakłada mi dodatkowego krzyża na moje plecy. Wiem, że to będzie intensywny czas, że będzie co robić, ale przecież "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia". Jakby tego było mało, to błogosławieństwo animatorów odbywa się w dzień zesłanie Ducha Świętego. Czy da się bardziej pokazać wielkość tego gestu?
Alleluja! Chwalmy Pana! ;)
PAULA BARTECKA:
Decyzja o przyjęciu krzyża po ukończeniu Szkoły Animatora nie była dla mnie trudna. Nadal chciałam żyć zgodnie z charyzmatem Ruchu Światło-Życie i służyć wspólnocie jako animator. Była to dla mnie pewnego rodzaju kontynuacja tego, co robiłam dotychczas. Niemniej jednak pojawiają się obawy i niepewność. W rozwianiu tych wątpliwość bardzo pomogło mi wieczorne czuwanie przed niedzielą Zesłania Ducha Świętego. Pomimo zimna bardzo głośno słychać było modlitwę wszystkich zgromadzonych, którzy prosili o dary Ducha Św. Dzięki modlitwie wstąpiła we mnie odwaga, która pozwoliła mi, razem z 7 innymi animatorami z mojej diecezji, stanąć przed ołtarzem, by w grupie 125 animatorów z Polski zostać pobłogosławionymi do dalszej posługi. Po przyjęciu krzyża nie czułam się inaczej, ale wiedziałam, że noszę teraz większą odpowiedzialność, którą chcę podjąć. Razem z krzyżem dostałam też jeszcze więcej wiary, nadziei i miłości, by swoim życiem i posługą dawać świadectwo.
Za to, że Bóg obdarzył mnie łaską bycia animatorem i umacnia mnie w tym - chwała Panu!
ALEKSANDRA CHRUPEK:
Przyjęcie błogosławieństwa do posługi było momentem bardzo przeze mnie wyczekiwanym. Jednocześnie im bardziej zbliżał się ten dzień, tym bardziej nie mogłam uwierzyć, że on już nadchodzi, że to już sześć lat mojego bycia w Ruchu. Czułam, że jest to wezwanie do większej odpowiedzialności za Kościół i do pójścia tam, gdzie zostanę powołana. I cały czas mam w pamięci słowa Księdza Moderatora, że noszenie krzyża jest znakiem łaski Bożej. Jest jak pierścionek zaręczynowy, jak obrączka.
Za to chwała Panu!
MARIA ZAPOTOCZNA:
Podczas błogosławieństwa animatorów czułam się "zaopiekowana". Bo w tym momencie cały Ruch modlił się za nas, prosił samego Boga o to, byśmy podejmując służbę względem innych, zawsze trwali w relacji z Nim i głosili Ewangelię tam, gdzie będziemy. To dużo dla mnie znaczy, bo wiem, że to nie jakieś osiągnięcie, tylko właśnie początek. Św. Edyta Stein ujęła to tymi słowami: „Krzyż nie jest celem samym w sobie: wznosi się wzwyż i wskazuje drogę." Podczas całej COM znaczący był dla mnie ten krzyż, który górował nad Wieczernikiem na Kopiej Górce, bo właśnie pokazywał mi, że przez niego jest nasze zbawienie, ratunek i droga do Nieba.
JULIA CZERWIEC:
Kilka dni temu zostałam po raz kolejny w swoim życiu pobłogosławiona w szczególny sposób. To, co uczyniło to błogosławieństwo wyjątkowym, to nie tylko pragnienie ewangelizacji, które zrodziło się w moim sercu już wcześniej, ale wyjątkowo mocna pewność, że Bóg mnie do tej ewangelizacji posyła. Dzień po przyjęciu błogosławieństwa, na Namiocie Spotkania, Pan skierował do mnie słowa z Ewangelii, a dokładnie opis pierwszego rozesłania Apostołów przez Jezusa. Utwierdziło mnie to w pewności, że Pan jest ze mną. Obym wytrwała na tej drodze.
Chwała Panu!
IRENEUSZ KUBACKI:
Centralna Oaza Matka łączy ludzi Ruchu Światło-Życie. Mimo że mieszkają daleko mają ze sobą coś wspólnego, mają "Boga w sercu". W kolejce do przyjęcia krzyża czułem ich obecność i ogromną radość w sercu z tego, że mogłem tam z nimi być.
NATALIA PULIT:
Podczas COM, na niedzielnej jutrzni przyjęłam błogosławieństwo Animatora z rąk Moderatora Generalnego. Bardzo oczekiwałam tego dnia, ponieważ odkąd Oaza stała się moim życiem, nie wyobrażałam sobie, że ten dzień mógłby nie nastąpić. Podczas Jutrzni czułam ogromną radość, że to, co się dzieje jest także moim udziałem. To właśnie teraz ja chcę dać z siebie to, co otrzymywałam przez lata. Wiem, że to błogosławieństwo doda mi tylko sił, aby kroczyć tą drogą i tę drogę wskazywać innym. Jest to dla mnie wielki dar, ale również zadanie. Dlatego od tamtego momentu „Pragnę służyć", ale i „posiadać siebie w dawaniu siebie".
Chwała Panu!
ALICJA KAWALA:
Podczas przyjmowania błogosławieństwa do posługi animatora nie wiedziałam, jak się czuć. Może nie było we mnie emocji, a może było ich za dużo. Jedyne, co wiedziałam, że to dobra decyzja. Od czasu zetknięcia się z oazą moje życie zaczęło się zmieniać. Moja relacja z Bogiem się pogłębiła, a ja sama stałam się bardziej wartościowym człowiekiem. Dlatego też nadszedł ten czas, by dać coś od siebie, by zasznurować buty i zejść z kanapy. Wiem też, że posługa animatora, choć niełatwa, wiąże się z błogosławieństwem dużo większym niż wszystkie trudności, jakie można napotkać na tej drodze. Pragnę służyć, by nie zmarnować tego daru. Amen.
Więcej zdjęć już wkrótce na naszym profilu facebookowym - zaglądajcie tam:)