Z wielką radością wracamy wspomnieniami do rekolekcji dla rodzin, które przeżywaliśmy od 16 lipca do 1 sierpnia w Bystrej Krakowskiej, w Domu Rekolekcyjnym Nazaret. Sama nazwa przyciąga rodziny do tego gościnnego i pięknego miejsca na skraju malowniczego Beskidu Śląskiego, nieopodal Szczyrku, Wisły czy Koniakowa. I rzeczywiście zjechały się na nasz turnus rodziny z całej Polski, ale nie tylko…
Przyjechały również polskie rodziny zamieszkujące na stałe poza Polską, jedna w Wielkiej Brytanii, a druga w Belgii. A kiedy w marcu lista uczestników była już prawie zamknięta otrzymaliśmy zapytanie, czy przyjęlibyśmy na nasze rekolekcje małżeństwo Filipińczyków, którzy pragną przyjechać do Polski, przeżyć rekolekcje formacyjne Domowego Kościoła i poznać bliżej Ruch Światło-Życie. Tak wiec dotarła do nas i para z Filipin, a nasza wspólnota stała się międzynarodową. Było to dla nas nowe wyzwanie, ale i doświadczenie prowadzenia rekolekcji z udziałem obcokrajowców z tak odległej części świata, z udziałem tłumacza, a także różnymi nowymi sprawami natury organizacyjnej. Pan Bóg tak wspaniale ten czas przygotował. Nie przypadkiem znalazło się wśród uczestników kilka osób znających język angielski, którym posługiwali się Reiza i Randy, tak że mieliśmy możliwość nawiązania kontaktu, wzajemnego poznania się i dzielenia się życiem. Całe przedsięwzięcie nie byłoby możliwe, gdyby nie wielka praca Agaty Jankowiak z centralnej diakonii, która koordynowała działania związane z przyjazdem i pobytem w Polsce naszych gości oraz przetłumaczyła i przygotowała dla nich materiały niezbędne do przeżycia tego typu rekolekcji. Nie udałoby się to również bez trudnej posługi tłumacza na miejscu, którą przez pierwszych kilka dni pełniły dwie Kasie, a potem jedna - Kasia Patelka, która przyjechała na nasze rekolekcje po zakończeniu posługi pary prowadzącej ten sam rodzaj rekolekcji na wcześniejszym turnusie. Przyznam, że poruszające było dla nas z jednej strony świadectwo ludzi, którzy szukają bliskości Boga, pragną zmieniać swoje życie, pracować nad sobą, nad swoim małżeństwem, poświęcają czas urlopu na dwutygodniowe rekolekcje i przyjeżdżają z tak odległych miejsc, a z drugiej strony świadectwo tych, którzy podejmują posługę, by inni mogli z rekolekcji skorzystać i wzrastać do świętości.
Dla nas wszystkich te rekolekcje były wielkim przeżyciem, szczególnie dzięki naszemu moderatorowi księdzu Janowi Mikulskiemu, który każdego dnia pomagał nam zrozumieć Słowo Boże, uczył jak słuchać Pana w Namiocie Spotkania, jak iść za Nim razem ze współmałżonkiem, z rodziną, z napotkanym człowiekiem, wreszcie jak oddać Jezusowi ster naszego życia, przyjmując Go jako swojego Pana i Zbawiciela. Ksiądz Jan z wielką pokorą i pogodą ducha dzielił się też doświadczeniem swojego życia, nie tylko podczas homilii czy konferencji, ale również podczas pogodnych wieczorów, przy posiłku czy też w rozmowach prywatnych. Podczas godziny świadectw wielu uczestników przyznało, że wielkim przeżyciem była dla nich codzienna Eucharystia, ale też takie momenty, jak uroczyste przyjęcie Jezusa jako Pana i Zbawiciela, Droga Krzyżowa w plenerze, dialog małżeński, Dzień Wspólnoty i odnowienie przyrzeczeń małżeńskich. W naszych rekolekcjach uczestniczyły głównie młode małżeństwa rozpoczynające swoją formację w Domowym Kościele, wiele osób było pierwszy raz na tego typu rekolekcjach, wielu z nich przyjechało z balastem różnych problemów natury duchowej, ale też związanych z życiem rodzinnym czy zawodowym. W godzinie świadectw i w ankietach dzielili się jak wielkim darem był dla nich ten czas, Pan dotykał ich ran i leczył, wyprowadzał z różnych trudnych sytuacji, umocnił więzi małżeńskie, rodzinne. Podkreślali też, jak cenne były dla nich rozmowy w grupach, a z drugiej strony – jak ważny był czas dla rodziny, rodzinne radosne wyprawy w okolice – odkrywanie piękna tego świata przy pięknej pogodzie, jakiej nam Pan Bóg nie szczędził.
Wszyscy byliśmy też niezwykle wdzięczni muzycznej diakonii, Basi i Wiesiowi Wójcikom, którzy rozśpiewali naszą wspólnotę i pomagali jeszcze lepiej przeżyć liturgię Eucharystii i innych nabożeństw. Oprawę muzyczną liturgii ubogacała swą grą na skrzypcach piętnastoletnia Karolinka, córka uczestników z Bochni. Dzięki diakonii muzycznej i animatorom radośnie spędzaliśmy też pogodne wieczory, poznając się lepiej podczas wspólnych zabaw, śpiewów i tańców. Pełny udział we wszystkich zajęciach rekolekcyjnych tych małżeństw, które przyjechały z dziećmi był możliwy dzięki wspaniałej posłudze diakonii wychowawczej. Tej posługi podjęła się rodzina z Tomaszowa Mazowieckiego - Ania i Darek Poddębniakowie wraz z córkami Kingą i Asią, którzy z ochotą i wielkim zaangażowaniem zaopiekowali się grupą maluchów. W tej pracy pomagały również dziewczęta: Karolinka, Anastazja i Martynka, które także podjęły się posługi w tej tak potrzebnej rodzinom diakonii.
Piszę te wspomnienia, bo wraz z mężem pragniemy podzielić się naszą ogromną radością, że dane nam było służyć w tej wspólnocie, do której posłał nas Pan poprzez prośbę pary diecezjalnej. Choć nie da się tego do końca wyrazić słowami, chcemy powiedzieć o wdzięczności dla Pana Boga, jaka wypełnia nasze serca. Mimo wielu trudności, znaków zapytania, niepokojów, Pan przeprowadził nas, sprawił, że mogliśmy służyć. Kolejny raz pokazuje nam Bóg, że jeśli Jemu oddajemy nasze trudy, nasze działanie – On błogosławi naszym intencjom. To On przywraca zdrowie, stawia dobrych ludzi na naszej drodze, którzy pomagają znaleźć pracę, to On poczyna długo oczekiwane nowe życie w naszej rodzinie, obdarza wciąż nowymi łaskami. Nasz Pan jest Wielki, to On wciąż na nowo pokazuje nam drogę do świętości, byśmy się nie pogubili w codziennej gonitwie i to On daje też czas odpoczynku. Bądź uwielbiony Panie!
Dziękujemy również wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób pomogli nam zrealizować to dzieło Boże. Chcemy też dołączyć do naszego kilka świadectw osób, które z nami przeżywały rekolekcje w Bystrej: młodego małżeństwa Magdy i Stasia, małżeństwa z Filipin Reizy i Randiego oraz Kasi, tłumaczki.
Chwała Panu! Ewa i Wojciech Grelowie
ŚWIADECTWO
Kiedy jechałam na 15-dniowe rekolekcje w głowie miałam mnóstwo oczekiwań: żeby mąż znalazł bardziej stałą pracę, żeby udała się budowa domu, aby Pan Bóg odpowiedział mi czy powinnam kończyć studia… wszystkie dość przyziemne i zupełnie odbiegające od tego co się miało wydarzyć…
Kiedy zatem na początku rekolekcji zapytano czy mamy jakieś oczekiwania, przed moimi oczami pojawiła się cała lista. Zaraz jednak przypomniałam sobie, że przecież Pan Bóg to nie dojna krowa i nie musi spełniać wszystkich moich zachcianek. Stwierdziłam zatem, że niech sobie robi co chce w trakcie tego czasu. Choć oddanie Mu prowadzenia to nie była kwestia zaufania, a po prostu ludzkiej rezygnacji. Nawet nie wierzyłam, że cokolwiek godnego uwagi się wydarzy.
Początek rekolekcji był strasznie trudny, z wielu powodów nie mogłam się odnaleźć co powodowało moją frustrację, jednak pewna osoba powiedziała mi, że czasami najlepsze przychodzi dopiero na koniec, więc ja w napięciu na ten koniec czekałam (choć przyznaję, że liczyłam że Pan Bóg pstryknie palcem i moja cała lista się spełni ot tak).
W 4. dniu rekolekcji przeżywaliśmy dzień przyjęcia Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Ponieważ bardzo lubię świadomie robić to co robię to ciągle się modliłam: Jezu jak mam się modlić, jak mam CI zaufać skoro zaufać CI zupełnie nie potrafię. I następnego dnia (kiedy rozważaliśmy tajemnicę znalezienie Jezusa w świątyni) ja znalazłam odpowiedź. W trakcie Namiotu Spotkania usłyszałam: „Musisz skończyć z przeszłością”. Początkowo pomyślałam, że Panu Bogu chodzi o studia, ale wtedy jeszcze mocniej usłyszałam „Musisz skończyć z przeszłością” i w jednej chwili zrozumiałam po co tu jestem i o co Panu Bogu chodzi. Przed oczami pojawiły mi się obrazy jak w dzieciństwie byłam molestowana…
W trakcie kolejnych dni: przeżywaliśmy tajemnice bolesne i ja czułam się naprawdę jak ten Jezus idący na Golgotę i niosący swój koszmar dzieciństwa. Ciągłe nawroty obrazów, które wepchnąłeś do podświadomości.
Moja żona była osobą bardzo emocjonalną. Ciągle o coś się obwiniała zupełnie niewspółmiernie do winy, a nawet za rzeczy, na które nie miała wpływu. Czasem ciężko było z nią porozmawiać, bo wszystko brała bardzo do siebie. W trakcie rekolekcji przyszła mnie nagle myśl by za nią pościć i wszystko ofiarowywać w jej intencji. Tego dnia też się niestety pokłóciliśmy i wykrzyczałem: Przestań być wreszcie tą małą dziewczynką!
Mój mąż nie wiedział, że ja w trakcie tych rekolekcji przeżywam swój koszmar małej dziewczynki, dlatego jego słowa wzięłam sobie mocno do serca i zdałam sobie sprawę, że ja ciągle jest tą małą dziewczynką, która nie miała żalu do tamtej osoby dlatego że całą winę przerzuciła na siebie, miałam ciągle do siebie żal o to, że wtedy nie potrafiłam powiedzieć nie (to był dziewiąty dzień rekolekcji tajemnica dźwiganie krzyża).
Zdałam sobie też sprawę, że jeśli sobie nie wybaczę to nigdy w pełni nie zaufam ani Bogu ani mężowi ani nikomu innemu. Czułam, że Bóg wzywa mnie do tego bym to wreszcie skończyła, bym Mu to oddała i tym samym wybaczyła sobie.
I w dzień tajemnicy Zmartwychwstania w trakcie mszy św. poczułam niesamowitą radość, pokój. Poczułam jakbym była wolna i wyzwolona. Mogłam do siebie powiedzieć: to nie moja wina. Zdanie, które jeszcze parę dni temu wydawało się abstrakcją nagle przeszło mi przez gardło. Tego dnia przeżywaliśmy odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych i ja stałam się nowym człowiekiem. Wiem, że Pan Jezus zabrał mi ten ciężar i tam gdzie panowała ciemność rozlała się Jego łaska i pokój. Chciałabym zachęcić każdego kto miał trudne doświadczenia, kto czuje się winny tego za co nie powinien aby zbliżył się do Jezusa, bo tylko On potrafi uleczyć serca ranę.
Tego dnia także był dialog małżeński. W końcu udało mi się normalnie porozmawiać z moją żoną, która przestała się obwiniać. Wierzę, że jej uzdrowienie będzie przynosiło kolejne owoce w naszym małżeństwie.
Chwała Panu
Magdalena i Stanisław
THE TESTIMONY OF RANDY AND REIZA:
When my wife and I came here from the Philippines to join the retreat, we thought our relationship is OK. We may have some misunderstandings but we manage to solve it. But the retreat changed that, we now understand why we have these misunderstandings and learn how to build our relationship based on accepting and loving one another in the light of the Gospel values and in the spirit of dialogue and communications.
We have learned to appreciate reading the Bible and relate our thoughts and actions based on it and building a personal relationship with Jesus through our prayer life. We now have a deeper appreciation of the beauty of the Sacrament of the Holy Eucharist, and learned from the shared experiences of our moderator, animators and other couples.
And on a personal note, from the generosity of other couples, we have seen and appreciated the richness of the history and the beauty of Poland and its people.
We pray now that as we journey forward in our married life with a renewed sense of commitment, we may able to bring other couples in our diocese in the Philippines to the same journey and experience.
We thank our fellow couple-participants, our translators, our animators, our Moderator, Fr. Jan Mikulski, Ewa & Wojtek Grela, Agata Jankowiak , the Light-Life Movement and most of all we thank God for this opportunity to be here. God bless.
tłumaczenie:
ŚWIADECTWO RANDIEGO I REIZY:
Kiedy moja żona i ja przyjechaliśmy tutaj z Filipin aby wziąć udział w rekolekcjach, myśleliśmy, że nasza relacja jest dobra. Że może i zdarzają się nam pewne nieporozumienia, ale udaje się nam je pokonywać. Jednak te rekolekcje dokonały pewnej zmiany w takim naszym myśleniu, teraz rozumiemy dlaczego mamy te nieporozumienia oraz uczymy się jak budować nasz związek opierając się na wzajemnej akceptacji i miłości w świetle wartości ewangelicznych oraz w duchu dialogu i porozumienia.
Nauczyliśmy się doceniać czytanie Biblii oraz układać nasze myśli i działania w oparciu o Nią, jak również budować osobistą relację z Jezusem poprzez nasze życie modlitewne. Bardziej teraz doceniamy piękno sakramentu świętej Eucharystii, wiele nauczyliśmy się z doświadczeń, którymi dzielili się nasz ksiądz moderator, animatorzy oraz inne małżeństwa. A tak bardziej osobiście - dzięki życzliwości innych par mogliśmy zobaczyć i docenić bogactwo historii oraz piękna zarówno Polski jak i jej mieszkańców.
Modlimy się teraz kiedy ruszamy dalej w drogę naszego małżeńskiego życia z rozumianym w nowy sposób sensem pojęcia zobowiązanie, żebyśmy umieli doprowadzić inne małżeństwa w naszej diecezji na Filipinach do takiej samej drogi i doświadczenia.
Dziękujemy małżeństwom uczestniczącym w tych rekolekcjach, naszym tłumaczkom, animatorom, księdzu moderatorowi Janowi Mikulskiemu, Ewie i Wojtkowi Grelom, Agacie Jankowiak, ruchowi Światło – Życie, a przede wszystkim samemu Bogu dziękujemy za możliwość bycia tutaj. Szczęść Boże.
Świadectwo Kasi
Nazywam się Katarzyna Patelka i w dniach 16. 07- 01. 08. 2019 brałam udział w Oazie Rekolekcyjnej I stopnia DK w Bystrej. Byłam już wcześniej na takich rekolekcjach jako uczestnik, a potem także animator i - wraz z mężem - para moderatorska. Przekonuję się, że Pan Bóg te same treści wykorzystuje aby osiągać różne cele. Inna była tym razem moja sytuacja życiowa (dzieci dorastają, a to generuje różne problemy w relacjach z nimi, ponadto dwa lata temu zmarł mój tata, a rok temu teść - co zmienia i ubogaca moje patrzenie na Boga Ojca). Inna była także moja rola - pojechałam do Bystrej jako tłumacz uczestniczącej w tych rekolekcjach pary z Filipin. Za każdym razem jest także inne grono uczestników, więc ubogacając się wzajemnie swoją obecnością dajemy sobie inne rzeczy.
To było wyjątkowe przeżycie i chcę tym świadectwem, podziękować Panu Bogu za owoce, które już widzę w sobie, ale i za te, które - jestem pewna - dopiero nadejdą. Najbardziej tym razem oczywiste były doświadczenia zawodowe (rzadko mam okazję mówić po angielsku o naprawdę ważnych sprawach, poszerzyłam słownictwo w tym względzie, poćwiczyłam umiejętności językowe - tłumaczenie symultaniczne, definiowanie, synonimy, parafrazę, nowością była konieczność tłumaczenia - subtelnych nieraz - różnic między pojęciami, zmuszało to do zastanowienia się nad tymi treściami także po polsku).
Dużego wsparcia doświadczyłam od Agaty z diakonii misyjnej (chylę głowę z szacunkiem - wiele wysiłku kosztowało opracowanie i przygotowanie pisemnych materiałów), Kasi - drugiej tłumaczki, która towarzyszyła nam w pierwszych (dla mnie najtrudniejszych) dniach rekolekcji, moderatorów i animatorów oraz wszystkich uczestników (którzy z anielską cierpliwością znosili utrudnienia wynikające z mojej posługi - zwalniali wypowiedzi, powtarzali kwestie w razie potrzeby i NIGDY nie skarżyli się, choć na pewno "brzęcząca" w tle półgłosem osoba przeszkadzała w odbiorze treści i w skupieniu modlitewnym w czasie liturgii).
Za każdym razem wiele korzystam od uczestników rekolekcji. Pomaga mi ich świadectwo (Pan Bóg daje ZAWSZE takich ludzi, którzy mają lub mieli podobne do moich problemy, a przez to co mówią, robią - lub czego NIE robią - oświetla moją sytuację), ich życzliwość, humor, taka nadprzyrodzona umiejętność zbudowania WSPÓLNOTY w kilka zaledwie dni. Nie bez znaczenia jest też “opakowanie” tego prezentu - rekolekcje odbywały się w pięknym miejscu i przy pięknej pogodzie. Pan Bóg zadbał o każdy szczegół. Martwiłam się, że nie będę miała w tym roku wakacyjnego czasu dla moich najmłodszych córek - ale dobry Ojciec zatroszczył się też i o to: życzliwi ludzie pomogli i mogłam w wyjeździe uczestniczyć z Tosią (lat 11) i Bożenką (lat 13), a i one znalazły tam nie tylko okazję do rozwoju duchowego, ale i możliwość przyjaźni z rówieśnikami. Zmuszona do uważnego słuchania - całkiem inaczej przeżyłam znane mi już wcześniej treści, tu jeszcze dodatkowo pięknie, prosto i precyzyjnie przekazywane przez księdza Jana Mikulskiego. Była to potężna dawka wiedzy, lekcja pokory (dla kogoś, kto czasem myśli, że już dużo wie…), okazja do rozmodlenia, nawrócenia i zaczerpnięcia z przykładu osób, które tyle pracy włożyły w przygotowanie i poprowadzenie tego turnusu.
Wywiozłam postanowienie skorzystania z licznych “patentów”, które tu podpatrzyłam. Będą mi one pomocne także w posłudze w naszym rejonie. Wypoczęłam, poznałam wspaniałych ludzi i piękną okolicę, dowiedziałam się wiele o prowadzeniu rekolekcji, ale i o Kościele, religii w ogóle oraz o samej sobie, spędziłam miłe, niezapomniane chwile ze swoimi dziećmi. Cieszę się także, że mogłam się przydać - Pan Bóg wykorzystał moją osobę, żeby obdarować Sobą innych - piękne świadectwo Reizy i Randiego to potwierdza.
Chwała Panu!! Lubię Mu się przydawać.